W czwartek pogoda nas nie rozpieszczała, cały dzień lało, było zimno, ale nic to daliśmy radę!. Następnego dnia Atreju już delikatnie kołysał się na wodzie, by chwilę później ruszyć w swój pierwszy rejsik Trzebież - Stepnica, gdzie już zostaniemy na stałe . Leniwie na samym foczku, bom jeszcze nie zamontoway, kosza dziobowego brak, ale nic to chciałem jak najszybciej pożegnać się z Trzebieżą.Resztę prac postanowiłem wykonać w spokojnej Stepnicy .
Dziadkowóz cały zapakowany, a jeszcze trochę rzeczy zostało
Pan dźwigowy w dniu wodowania zaszalał, mnie rozwalił oponę od wózka, o innych jego wyczynach wolę nie opowiadać dobrze, że obyło się bez inych szkód.
Piękna linia Maxi 68
i zwodowany, siliczek odpalił za pierwszym szarpnięciem!
miny gapiów bezcenne
chwilę później Maxi 68 już z maszcikiem i nowym takielunkiem.
Polecam takielarza ze Szczecina Pana Marciniaka.
Szkoda Trzebieży, że przespała swoje 5 minut.
A tu już na foczku w stronę Stepnicy, nawet kosza dziobowego nie zamontowałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz